Film jest niestety kiepski. Nie jest go w stanie nawet obronić De Niro. Trudno się przejmować bohaterami, skoro są to jedynie kalki, postaci papierowe. Całą historia opiera się na bardzo dobrze znanym schemacie, którego nie zmieniono nawet w warstwie narracyjnej. Wieje więc nudą, przewidywalnością i głupotą. Końcowa przemowa De Niro do syna jest tak głupia, że nawet wychodzący z siebie aktor, by uratować scenę nie jest w stanie ukryć jej beznadziejności.
Oczywiście lepsze to niż "Nawrót depresji gangstera", ale to chyba jedyna dobra rzecz, jaką mogę powiedzieć o tym filmie. Szkoda.